Wydawca treści Wydawca treści

O Nadleśnictwie- Historia

Z kart historii

Lasy obecnego Nadleśnictwa Karwin początkowo wchodziły niegdyś w skład nadleśnictw państwowych Lubiatów i Karwin, leżących na terenie ówczesnych Niemiec. W tym czasie decydujący wpływ na gospodarkę leśną miała katastrofalna w skutkach gradacja strzygoni choinówki, która w latach 1922-25 zniszczyła około 80% drzewostanów puszczańskich. Ogromny wkład pracy leśników, początkowo niemieckich, a następnie polskich pozwolił przywrócić piękny obraz dzisiejszej Puszczy Noteckiej. Po zakończeniu II wojny światowej, w wyniku przejęcia lasów na własność Państwa, utworzono nadleśnictwa Karwin, Rąpin oraz Lipki Wielkie. Nadleśnictwo Karwin według obecnych granic zostało przeorganizowane z dniem 1 stycznia 1973 r. z poprzednio istniejących jednostek.

 

Szczególne wydarzenia historyczne w "życiu" Nadleśnictwa:

  • od roku 1959 Nadleśnictwa Karwin, Lubiatów, Lipki Wielkie oraz Krobielewko podlegały pod „duży" Rejon Lasów Państwowych w Gorzowie Wielkopolskim, a od 07.07.1950r. pod Rejon Zielona Góra z siedzibą w Żarach,

  • 1 stycznia 1950r. powstały tzw. „małe" rejony i nadleśnictwa puszczańskie przyporządkowano: Nadleśnictwo Karwin i Lubiatów pod Rejon Lasów Państwowych Drezdenko, Nadleśnictwo Krobielewko pod Rejon Lasów Państwowych Międzyrzecz i Nadleśnictwo Lipki Wielkie pod Rejon Lasów Państwowych Gorzów Wielkopolski,

  • 1 października 1958r. zlikwidowano rejony i nadleśnictwa podporządkowano Okręgom Lasów Państwowych, które 27 marca 1959r. przemianowano na Okręgowe Zarządy Lasów Państwowych. Nadleśnictwa zielonogórskiego OZLP podlegały do roku 1962 przejściowemu tworowi reorganizacyjnemu – Zespołowi Nadleśnictw w Drezdenku,

  • reorganizacja nastąpiła 1 stycznia 1973 r., kiedy to likwidowano „małe" nadleśnictwa. Nadleśnictwo Karwin przejęło nadleśnictwa: Karwin, Rąpin, Lipki Wielkie i Krobielewko,

  • w dniu 30.06.1975 r. Nadleśnictwo Karwin przeszło pod zarząd OZLP Poznań, gdzie przez 2,5 roku cała Puszcza Notecka była w rękach jednej dyrekcji aż do 01.01.1978r., następnie Okręgowy Zarząd Lasów Państwowych w Szczecinie przejął Nadleśnictwo Karwin,

  • z dniem 01.01.1979r. Nadleśnictwo Karwin oddało obręb Krobielewko do Nadleśnictwa Międzychód,

  • rewizja planów urządzania Nadleśnictwa Karwin,

  • plan definitywnego urządzania lasu 1960-1962 – Nadleśnictwo Rąpin (1960), Nadleśnictwa Karwin i Lipki Wielkie (1961), Nadleśnictwo Krobielewko (1962), wykonał Oddział Biura Urządzania Lasu i Projektów Leśnictwa w Łodzi.
     

Informacja na temat urzędujących nadleśniczych:

  • Walachowski Kazimierz (01.11.1973-30.09.1974)

  • Nowak Jan (01.10.1974-31.01.1980)

  • Namyślak Eugeniusz (01.02.1980-30.06.1980)

  • p.o. Kaaz Marian (01.07.1980-31.10.1980)

  • Nawrot Henryk (01.11.1980-31.03.1985)

  • Duda Jan (01.04.1985-19.04.2006)

  • p.o. Danuta Pancześnik – Golla (20.04.2006-15.05.2006)

  • Buśko Edward (16.05.2006 –31.01.2021)

  • p.o. Joanna Kaczmarek (01.02.2020 - 15.06.2021)

  • Włodzimierz Rocławski (16.06.2021 - do chwili obecnej)


Najnowsze aktualności Najnowsze aktualności

Powrót

"Rzutem na taśmę" czyli zimowy bushcraft w ostatnim dniu programu pilotażowego

"Rzutem na taśmę" czyli zimowy bushcraft w ostatnim dniu programu pilotażowego

Z końcem stycznia, program pilotażowy do uprawiania aktywności typu bushcraft i survival dobiegł końca. Jednak nie oznancza to końca biwakowania, nadal zachęcamy do zgłaszania pobytów na adres: karwin@szczecin.lasy.gov.pl. Natomiast żyjemy nadzieją, że wkrótce biwakowanie stanie się regularnym, długookresowym programem.

Rzutem na taśmę z programu pilotażowego skorzystali bushcrafterzy, jeden z nich Pan Krzyszto podzielił się relację z tego niesamowitego wyjścia do lasy:

Co prawda już po pilotażu, jednak napiszę jeszcze swoją relację z pobytu. Chociaż pewnie wyjdzie mi bardziej fotorelacja...

 Tym razem wybraliśmy się we trójkę. Było to drugie podejście do wizyty tutaj (dwa tygodnie wcześniej życie jednak pokrzyżowało nam plany). Tym razem się udało - i były możliwości wyjazdu; i pogoda się świetnie zapowiadała; i była to ostatnia noc kiedy można było nocować w Lasach Państwowych na dotychczasowych zasadach - otóż kończył się program pilotażowy. I jak zawsze dotychczas - również i ta wizyta w Nadleśnictwie Karwin pozostawiła tylko przyjemne wspomnienia.

W związku z tym, że prognozowano spory spadek temperatury w nocy, wybraliśmy miejsce, z którego blisko było do parkingu i samochodu (około 150m). To na wypadek, gdyby trzeba było skrócić pobyt. Był z nami nowicjusz bushcraftowo/survivalowy w słusznym już wieku, i gdyby się okazało że nie daje rady; że za słabo przygotowany; że nie wytrzymuje z zimna, itp. -  zwijamy biwak i do domu. Bezpieczeństwo i zdrowy rozsądek w takich zimowych warunkach, nawet w Puszczy Noteckiej, to podstawa. Jednak nic złego się nie stało - wręcz przeciwnie. Początkowo były trudności z zaśnięciem - jednak zamarznięta ściółka (mimo karimaty) to nie to samo co domowe łóżko - ale ostatecznie zasnęliśmy. Osobiście liczyłem, że usłyszę może wyjące wilki - jak to miało miejsce rok temu w styczniu. Nie usłyszałem tym razem. W okolicy widzieliśmy jedynie tropy pojedynczego wilka, w śniegu nad jeziorem.

Zanim jednak zasnęliśmy - jeszcze pod koniec rozbijania biwaku - złożył nam miłą wizytę bardzo fajny, ciekawy i pozytywny człowiek, podróżnik - i to nie taki lokalny włóczykij - tylko prawdziwy Globtroter. Swego czasu objechał, niczym innym tylko hulajnogą, kraje Półwyspu Arabskiego, i nie tylko. Z pewnych źródeł dowiedział się, że będziemy nocowali i po prostu wpadł się przywitać ,przybić piątkę - również przyjeżdżając na hulajnodze. Porozmawialiśmy, nasz gość co nieco poopowiadał, wypił kawę i przed zmrokiem nas opuścił. Również w głębokiej głuszy można spotkać interesujących ludzi, jak się okazuje.

O poranku stwierdziliśmy, że temperatura spadła do minus siedmiu stopni. W moim wypadku była to najniższa temperatura jak dotąd, przy której biwakowałem. Dobre przygotowanie to - jak zawsze zresztą - sprawa najważniejsza. Mam wrażenie, że kiedyś przy minus trzech było mi chłodniej. Wydzielaliśmy tyle ciepła w nocy, że po zwinięciu karimat pokazały się wytopione w śniegu miejsca. Mech w Puszczy na chwilę znów się zazielenił :-)  

Po śniadaniu postanowiliśmy zobaczyć jeszcze dwa pobliskie jeziora. W drodze do pierwszego z nich zobaczyliśmy coś jakby miejsce pod ognisko. Okopany okrąg z krótkimi pieńkami jakby do siedzenia. Ale były one wstawione w miejsce gdzie powinien być popiół z ogniska a nie na zewnątrz wokół - pierwsza dziwna sprawa. Po podejściu do tego miejsca zobaczyliśmy, że pieńki są ponacinane od góry i przykryte drewnianymi "plastrami". Kolega stwierdził, że to może jakieś pułapki na leśne owady / szkodniki. Ale nadal nam coś nie pasowało. W środku leżał niewielki kołeczek z doczepionymi drewnianymi krążkami imitującymi kółka pojazdu. Dopiero ta dziecięca zabawka i spojrzenie na "ognisko" z drugiej strony uświadomiło nam, że mamy przed sobą zamek :-) Stwierdziliśmy, że chyba jest to makieta Stobnickiego zamku ;-)

A same jeziora urzekająco piękne. Można opisywać, fotografować, ale to i tak nie oddaje faktycznego stanu rzeczy. To co zobaczyć można zimą w Puszczy Noteckiej świetnie oddają słowa innego podróżnika - Tonego Halika: "Tylko natura w swoich dzikich uroczyskach może stworzyć równie piękne dzieło, którego nie odda żaden malarz, taśma filmowa czy fotograficzna. Wydaje się mówić: " Patrz, śmiertelniku, do czego jestem zdolna, podziwiaj, ale nigdy nie uchwycisz mnie swymi prymitywnymi metodami: to co pokażesz będzie tylko marną namiastką. Musisz sam to przeżyć, żeby zrozumieć. Będzie to podarunek, ale tylko dla ciebie".

 

Relacja i zdjęcia Pan Krzysztof.