Wydawca treści Wydawca treści

Zasoby leśne

O tym, jakie gatunki drzew tworzą lasy Nadleśnictwa Karwin, decydują przede wszystkim trudne warunki przyrodnicze. Charakterystyczną cechą krajobrazu są wydmy śródlądowe, na których wykształciły się siedliska borowe, przeważnie ubogie. Teren urozmaicają występujące gdzieniegdzie międzywydmowe mokradła, torfowiska oraz jeziora. Mała ilość opadów atmosferycznych powoduje, że niewiele gatunków wytrzymuje takie realia. Drzewostany tworzy przede wszystkim sosna. Pozostałe gatunki, takie jak brzoza, dąb, olsza, świerk i buk, spotyka się znacznie rzadziej.

Średni wiek drzewostanów wynosi 60 lat, a największy udział, zarówno powierzchniowy jak i miąższościowy przypada na wiek 40 - 60 lat. Nadleśnictwo ustala roczny plan pozyskania drewna na poziomie wyliczonego etatu pozyskania. Etat cięć przyjęty na obecne 10-lecie wynosi 116 tys. m³ netto/rok grubizny, w tym 66 tys.  m³ netto/rok przypada na użytki rębne, zaś 50 tys. m³ netto/rok na użytki przedrębne.

Charakterystyczne dla nadleśnictwa są jednogatunkowe i jednowiekowe drzewostany sosnowe o przeciętnej bonitacji II,5. Przeciętny przyrost wynosi 6,53 m³/ha, a zasobność 239 m³/ha.

Ze względu na dominujący udział siedlisk borowych – 90% i monolityczną strukturę drzewostanów przeważającym typem rębni jest rębnia zupełna wielkopowierzchniowa IA. W drzewostanach na siedliskach borów mieszanych, gdzie zaplanowano przebudowę stosuje się rębnię gniazdową zupełną IIIA, w litych buczynach rębnię gniazdową częściową IIIB.

Udział siedlisk leśnych

Udział gatunków lasotwórczych.

  • 95 proc. – sosna, modrzew, świerk
  • 1 proc. – dąb, klon, jawor, wiąz, jesion
  • 3 proc. – brzoza, olsza czarna
  • 1 proc. – buk

Udział drzewostanów w klasach wieku

Rozpiętość klasy wieku wynosi 20 lat (np. I klasa wieku – drzewostany w wieku do 20 lat, II klasa – 21 – 40 lat, III klasa – 41 – 60 lat itd.).

  • 13 proc. – I klasa
  • 17 proc. – II klasa
  • 26 proc. – III klasa
  • 20 proc. – IV klasa
  • 19 proc. – V klasa
  •   3 proc. – VI klasa i starsze
  •   2 proc. -  KDO i KO 

Najnowsze aktualności Najnowsze aktualności

Powrót

"Karwiński bushcraft" okiem turysty

"Karwiński bushcraft" okiem turysty

W terenie pilotażowym Nadleśnictwa Karwin bywam dość często. Trzeci raz w tym roku. A robi się cieplej, więc na tym się nie skończy. Tym razem wybrałem się nad jezioro Lubowo. Jest tam takie miejsce, które na mapie (np. mBDL) wygląda jak półwysep, a w rzeczywistości jest małą wysepką. Żeby się na nią dostać, trzeba przejść przez szuwary po trzech zwalonych drzewach. Obecnie poziom wody jest niski, więc wysepkę od stałego lądu oddziela kilkunastometrowej szerokości pas błota z niewielką ilością wody. Rosną tam ponad stutrzydziestoletnie letnie sosny, widoczność na jezioro niesamowita, przestrzeni sporo. Idealne miejsce na relaks z książką w hamaku - tak też było w moim przypadku. A po lekturze, wieczorem, zaczął się prawdziwy koncert. Najpierw ptactwo wszelkiego rodzaju, a po niedługim czasie dołączyły żaby. W końcu ptaki ucichły. Zostały tylko żaby. W wieczornej ciszy kumkanie chyba setki żab (takie jest wrażenie) brzmi niesamowicie. To prawdziwy HAŁAS! Można to porównać do hałasu wydawanego przez stado gęsi. Z czasem natężenie tego żabiego kumkania słabnie (na krótkie chwile nawet całkowicie cichnie), ale ogólnie słychać je do samego świtu. Noc była bezchmurna, księżyc dopiero, co po pełni, więc wrażenia wzrokowe też niezapomniane. Do tego poranna mgła na jeziorze i przebijające się przez liście promienie wschodzącego słońca, naprawdę fajna sprawa. Opis i zdjęcia nie do końca mogą to oddać. Trzeba tam być!

Chciałbym jeszcze wspomnieć o interesującej historii, która przytrafiła się nam, kiedy z kolegą nocowaliśmy - jeszcze w marcu - w pobliżu jeziora Lubiatówko. Rozbiliśmy się późnym wieczorem. Postanowiliśmy, że zanim pójdziemy spać, przejdziemy się jeszcze wokół innego pobliskiego jeziora (Jezioro Podgórne). Po kolacji ruszyliśmy. Była jakoś około 22.00.
Z powrotem byliśmy około północy. Widok, jaki zastaliśmy w pierwszej chwili nas zaskoczył. Zobaczyliśmy ogólny bałagan. Plecaki w innych miejscach - rozgrzebane, a śmieci z "reklamówki" na odpady porozrzucane. Myśli mieliśmy różne, ale ostatecznie wyglądało na to, że biwak zdemolowały nam bobry. Co  prawda żadnego za ogon nie złapaliśmy, żeby mieć pewność, że to one, ale wszystko na to wskazywało. Koledze odgryzły szelki od plecaka (odgryzione miejsca na nylonowych paskach wyglądały prawie jakby były odcięte nożem), a mi zjadły (chyba) dwa i pół skórzanych troków  i "ukradły" pół bochenka chleba z plecaka. Po uprzątnięciu bałaganu, przed zaśnięciem, przezornie przymocowaliśmy już plecaki nad ziemią - do drzewa. Rano okazało się, że podeszły do nas jeszcze raz - a konkretnie do mnie - bo spałem na ziemi. Kładąc się ustawiłem buty przy śpiworze. Po przebudzeniu zobaczyłem jednego buta odciągniętego około 4 m od miejsca, w którym go zostawiłem zasypiając. Sypiam na ogół dość czujnie, a jemu udało się podejść do mnie na niecałe pół metra.  Od tego czasu nie zostawiam sprzętu na ziemi - plecak ląduje na drzewie, a buty dyndają na lince od hamaka przymocowane za głową. Nie żebym żałował im tych butów. Po prostu nie uśmiecha mi się spacer na boso po szyszkach.